poniedziałek, 2 grudnia 2019

WYWIAD Z UCZENNICĄ NA TEMAT WSPOMNIEŃ RODZINY O CZASACH PRL

Jak to kiedyś było – PRL oczami mojej babci.
Moja babcia – Dorota  przeżyła w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej dokładnie 25 lat. Poprosiłam ją by mi opowiedziała o swoim dzieciństwie i młodości w tych trudnych czasach .
Marika Gieracz. – Jakie jest twoje pierwsze skojarzenie gdy słyszysz hasło PRL?
Babcia Dorota. – Hmm… Kartki na żywność.
MG – No właśnie. Jak używano kartek na żywność i czemu one służyły?
BD  – Każda rodzina miała wydzieloną porcję mięsa, cukru, czekolady, papierosów i alkoholu. Nie pamiętam ile dokładnie.
MG – Jak wyglądała zwykła codzienność i zaopatrzenie sklepu?
BD  – Pamiętam to jak dziś. Żeby dostać papier toaletowy, materiał na sukienki czy buty, kiedy przychodził towar do sklepu, to staliśmy całą noc w kolejce. Pieniądze były, towaru brak. Ludzie mieli pracę i nie było bezrobocia. W tamtych czasach wszyscy musieli pracować, a dzieci chodzić do szkoły. Było ciężko ze wszystkim. Pamiętam, że jak ktoś miał dolary to mógł kupować w „Pewexie”.
MG – Co to jest „Pewex”?
BD – To taki zagraniczny sklep z artykułami codziennego użytku.
 MG - Jak wyglądała moda w latach PRL-u?
BD  – Osz matko i córko! To jest dopiero pytanie [śmiech]. Sukienki były proste. Spodnie się nosiło tak zwane „dzwony” – takie spodnie z szerokimi nogawkami. Bluzki z różnymi wzorami były modne.
MG  – Czym różniła się szkoła w tamtych czasach od dzisiejszej? Co powiesz o zachowaniu nauczycieli?
 BD – Nauczyciel miał prawo nakrzyczeć na ucznia, a nawet i uderzyć, jeżeli uczeń był niegrzeczny lub przeszkadzał w czasie zajęć. Dziecko nie mogło poskarżyć się w domu. Dostałoby podwójne lanie. Nauczyciel miał szacunek i autorytet i jeżeli uderzył ucznia to znaczy, że słusznie. A uczyć się trzeba było i przedtem, i teraz.
MG  – Jak wyglądały lekcje religii? Wiadomo przecież, że władze próbowały znieść naukę chrześcijańską, która nie zgadzała się z marksizmem.
BD  – Lekcje religii odbywały się w tak zwanych salkach katechetycznych pod plebania, przy kościele. Odbywały się tam właśnie dlatego, bo władze zabraniały uczyć tego przedmiotu w szkołach. Nie wiem jak to było w dużych miastach. Wiele zależało też od rodziców.
MG – To znaczy?
BD  – Na religię chodziły te dzieci, których rodzice wypisywali na to zgodę.
MG  – Ciekawe. A które ze wspomnień z dzieciństwa związanych z PRL-em najbardziej zapamiętałaś?
BD  - Wakacje u babci w Krosnowicach na wsi.
MG  – Jak spędzałaś wolny czas w domu albo u babci?
BD  – Chodziłam nad rzekę, po łące, po skałach, bo Krosnowice to w górach były. Było dużo dyskotek, spotkań z przyjaciółmi. Były różne gry i zabawy na dworze. Nie było komputerów i nie siedziało się w domu tylko na świeżym powietrzu.
MG  -  Jak wyglądały warunki mieszkalne? Podobno bloki miały cienkie ściany.
BD – Tak mówili… Fakt, że można było słyszeć głośne rozmowy i kłótnie sąsiadów. Ja nie mieszkałam w bloku tylko w starej kamienicy, a tam nie było nic słychać. No chyba, że ktoś głośno krzyczał [śmiech].
MG  – To ci się babciu poszczęściło. A teraz ostatnie pytanie. Czy życie  w PRL-u uniemożliwiło Ci spełnienie Twoich marzeń i planów na przyszłość?
BD – Co pytanie to trudniejsze [śmiech]. Myślę, że nasza przyszłość zależy wyłącznie od nas samych. W tamtych czasach faktycznie było trudniej. Zależało też od majętności rodziców, by dzieci mogły się dalej kształcić i studiować. Urodziłam się w 1964 roku, więc dla mnie lata PRL-u to przede wszystkim lata nauki i pracy. Wtedy to już nawet mamą trójki dzieci byłam. Jestem zadowolona z tego co osiągnęłam, a czasy PRL-u będę miło wspominać
MG  – Bardzo się cieszę. Miło słyszeć, że miało się takie pełne radości dzieciństwo. Bardzo dziękuje za rozmowę oraz za poświęcony czas.

Wywiad z Babcią Dorotą przeprowadzała Marika Gieracz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Obchody 50. rocznicy Grudnia ’70 na Wybrzeżu

  Bezpośrednią przyczyną Grudnia ’70 była podwyżka cen. Ogłoszona 12 grudnia 1970 r., tuż przed świętami Bożego Narodzenia, wywołała społe...