środa, 18 grudnia 2019

WYCIECZKA HISTORYCZNA KLASY 1B



Pod koniec listopada 2019 roku uczniowie klasy 1B wyruszyli pod opieką nauczycielki historii Danuty Necel-Lewandowskiej z naszej szkoły do lasu w Rumi. Celem wyprawy było odnalezienie kamienia, który upamiętnia bohaterską śmierć mieszkańców Rumi w 1939 roku. Na początku wiedzieliśmy tylko tyle, że kilkanaście minut drogi od "Hipolita" jest podobno jakiś kamień ... uznaliśmy, że warto to sprawdzić. Przeszliśmy przez tory kolejowe i wzdłuż ulicy Zbychowskiej w Rumi weszliśmy do lasu. Po przejściu w dość szybkim tempie kilku kilometrów przy leśnej drodze znaleźliśmy kamień a na nim wyryte nazwiska sześciu osób, które zostały tu rozstrzelane przez hitlerowców 12 września 1939 roku, niedługo po wkroczeniu żołnierzy niemieckich na Pomorze. Na kamieniu znalazły się nazwiska i wiek osób tu zamordowanych:
najmłodszy - Leon Schroder lat 16,  najstarszy Leon Ziemann 43 lata i w podobnym wieku Augustyn Burke lat 42, Robert Mienik  lat 18, Franciszek Schroder lat 20, Roman Polasik 36 lat. Kim byli Ci mężczyźni? Jak i dlaczego zginęli? Na razie udało się ustalić, że byli to mieszkańcy Rumi, prawdopodobnie harcerze, którzy chcieli obronić swoje miasto i swoich bliskich przed atakiem hitlerowców i za to zostali potraktowani przez okupanta jako partyzanci i złapani zostali skazani na natychmiastową śmierć... bohaterowie, młodzi ludzie niektórzy niewiele starsi od nas ...Uczciliśmy ich pamięć minutą ciszy ... Byliśmy zaskoczeni, ze w Rumi znajduje się takie miejsce pamięci, na dole kamienia jest napis ZKP czyli ,że kamień powstał z inicjatywy członków Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego. Stwierdziliśmy, że będziemy chcieli tu wracać i dbać o to miejsce ! I chcemy więcej dowiedzieć się o tym tragicznym wydarzeniu ... będziemy szukać informacji na ten temat ...
Laura Joskowska z kl 1 B

poniedziałek, 16 grudnia 2019

49. ROCZNICA WYPADKÓW GRUDNIOWYCH NA POMORZU

Dziś mija 49 lat od wydarzeń, jakie miały miejsce w grudniu 1970 roku na Pomorzu. Zaczęło się od robotniczych wystąpień, którego bezpośrednią przyczyną była wprowadzona 12 grudnia podwyżka cen detalicznych mięsa, przetworów mięsnych oraz innych artykułów spożywczych przez władze PRL-u. Decyzję w tej sprawie podjęto 30 listopada 1970 na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR. Od 8 grudnia w Ministerstwie Obrony Narodowej i Ministerstwie Spraw Wewnętrznych rozpoczęto przygotowania w ramach „ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego”, a 11 grudnia jednostki MSW zostały postawione w stan pełnej gotowości. 12 grudnia wieczorem za pośrednictwem radia poinformowano społeczeństwo o podwyżkach cen żywności głównych artykułów, średnio o 23% (mąka o 17%, ryby o 16%, dżemy i powidła o 36%). 13 grudnia komunikaty o podwyżkach cen podała prasa. Działania władz sprowokowały robotników do manifestacji i licznych demonstracji. Społeczeństwo miało dość! Zbierano się na wiecach, domagając się od władz cofnięcia podwyżki, uregulowania systemu płac (w szczególności zasad naliczania premii) i wreszcie odsunięcia od władzy odpowiedzialnych za podwyżkę
Władza w obawie przed społecznym buntem wyprowadziła wojsko na ulice i wydała rozkaz do strzelania do manifestujących robotników. W wyniku represji w grudniu 1970 zostało zabitych 41 osób.
W obchodach organizowanych w Gdańsku pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców wzięli udział uczniowie klasy 2E wraz z nauczycielem R. Nowickim.






poniedziałek, 2 grudnia 2019

WYWIAD Z UCZENNICĄ NA TEMAT WSPOMNIEŃ RODZINY O CZASACH PRL

Jak to kiedyś było – PRL oczami mojej babci.
Moja babcia – Dorota  przeżyła w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej dokładnie 25 lat. Poprosiłam ją by mi opowiedziała o swoim dzieciństwie i młodości w tych trudnych czasach .
Marika Gieracz. – Jakie jest twoje pierwsze skojarzenie gdy słyszysz hasło PRL?
Babcia Dorota. – Hmm… Kartki na żywność.
MG – No właśnie. Jak używano kartek na żywność i czemu one służyły?
BD  – Każda rodzina miała wydzieloną porcję mięsa, cukru, czekolady, papierosów i alkoholu. Nie pamiętam ile dokładnie.
MG – Jak wyglądała zwykła codzienność i zaopatrzenie sklepu?
BD  – Pamiętam to jak dziś. Żeby dostać papier toaletowy, materiał na sukienki czy buty, kiedy przychodził towar do sklepu, to staliśmy całą noc w kolejce. Pieniądze były, towaru brak. Ludzie mieli pracę i nie było bezrobocia. W tamtych czasach wszyscy musieli pracować, a dzieci chodzić do szkoły. Było ciężko ze wszystkim. Pamiętam, że jak ktoś miał dolary to mógł kupować w „Pewexie”.
MG – Co to jest „Pewex”?
BD – To taki zagraniczny sklep z artykułami codziennego użytku.
 MG - Jak wyglądała moda w latach PRL-u?
BD  – Osz matko i córko! To jest dopiero pytanie [śmiech]. Sukienki były proste. Spodnie się nosiło tak zwane „dzwony” – takie spodnie z szerokimi nogawkami. Bluzki z różnymi wzorami były modne.
MG  – Czym różniła się szkoła w tamtych czasach od dzisiejszej? Co powiesz o zachowaniu nauczycieli?
 BD – Nauczyciel miał prawo nakrzyczeć na ucznia, a nawet i uderzyć, jeżeli uczeń był niegrzeczny lub przeszkadzał w czasie zajęć. Dziecko nie mogło poskarżyć się w domu. Dostałoby podwójne lanie. Nauczyciel miał szacunek i autorytet i jeżeli uderzył ucznia to znaczy, że słusznie. A uczyć się trzeba było i przedtem, i teraz.
MG  – Jak wyglądały lekcje religii? Wiadomo przecież, że władze próbowały znieść naukę chrześcijańską, która nie zgadzała się z marksizmem.
BD  – Lekcje religii odbywały się w tak zwanych salkach katechetycznych pod plebania, przy kościele. Odbywały się tam właśnie dlatego, bo władze zabraniały uczyć tego przedmiotu w szkołach. Nie wiem jak to było w dużych miastach. Wiele zależało też od rodziców.
MG – To znaczy?
BD  – Na religię chodziły te dzieci, których rodzice wypisywali na to zgodę.
MG  – Ciekawe. A które ze wspomnień z dzieciństwa związanych z PRL-em najbardziej zapamiętałaś?
BD  - Wakacje u babci w Krosnowicach na wsi.
MG  – Jak spędzałaś wolny czas w domu albo u babci?
BD  – Chodziłam nad rzekę, po łące, po skałach, bo Krosnowice to w górach były. Było dużo dyskotek, spotkań z przyjaciółmi. Były różne gry i zabawy na dworze. Nie było komputerów i nie siedziało się w domu tylko na świeżym powietrzu.
MG  -  Jak wyglądały warunki mieszkalne? Podobno bloki miały cienkie ściany.
BD – Tak mówili… Fakt, że można było słyszeć głośne rozmowy i kłótnie sąsiadów. Ja nie mieszkałam w bloku tylko w starej kamienicy, a tam nie było nic słychać. No chyba, że ktoś głośno krzyczał [śmiech].
MG  – To ci się babciu poszczęściło. A teraz ostatnie pytanie. Czy życie  w PRL-u uniemożliwiło Ci spełnienie Twoich marzeń i planów na przyszłość?
BD – Co pytanie to trudniejsze [śmiech]. Myślę, że nasza przyszłość zależy wyłącznie od nas samych. W tamtych czasach faktycznie było trudniej. Zależało też od majętności rodziców, by dzieci mogły się dalej kształcić i studiować. Urodziłam się w 1964 roku, więc dla mnie lata PRL-u to przede wszystkim lata nauki i pracy. Wtedy to już nawet mamą trójki dzieci byłam. Jestem zadowolona z tego co osiągnęłam, a czasy PRL-u będę miło wspominać
MG  – Bardzo się cieszę. Miło słyszeć, że miało się takie pełne radości dzieciństwo. Bardzo dziękuje za rozmowę oraz za poświęcony czas.

Wywiad z Babcią Dorotą przeprowadzała Marika Gieracz

Obchody 50. rocznicy Grudnia ’70 na Wybrzeżu

  Bezpośrednią przyczyną Grudnia ’70 była podwyżka cen. Ogłoszona 12 grudnia 1970 r., tuż przed świętami Bożego Narodzenia, wywołała społe...