WYWIAD Z UCZENNICĄ NA TEMAT WSPOMNIEŃ RODZINY O CZASACH PRL
Jak to kiedyś było – PRL oczami mojej
babci.
Moja babcia – Dorota przeżyła w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej
dokładnie 25 lat. Poprosiłam ją by mi opowiedziała o swoim dzieciństwie i
młodości w tych trudnych czasach .
Marika Gieracz. – Jakie jest twoje pierwsze
skojarzenie gdy słyszysz hasło PRL?
Babcia Dorota. – Hmm… Kartki na żywność.
MG – No właśnie. Jak używano kartek na żywność i
czemu one służyły?
BD – Każda
rodzina miała wydzieloną porcję mięsa, cukru, czekolady, papierosów i alkoholu.
Nie pamiętam ile dokładnie.
MG – Jak wyglądała zwykła codzienność i zaopatrzenie
sklepu?
BD – Pamiętam
to jak dziś. Żeby dostać papier toaletowy, materiał na sukienki czy buty, kiedy
przychodził towar do sklepu, to staliśmy całą noc w kolejce. Pieniądze były,
towaru brak. Ludzie mieli pracę i nie było bezrobocia. W tamtych czasach
wszyscy musieli pracować, a dzieci chodzić do szkoły. Było ciężko ze wszystkim.
Pamiętam, że jak ktoś miał dolary to mógł kupować w „Pewexie”.
MG – Co to jest „Pewex”?
BD – To taki zagraniczny sklep z artykułami
codziennego użytku.
MG - Jak
wyglądała moda w latach PRL-u?
BD – Osz
matko i córko! To jest dopiero pytanie [śmiech]. Sukienki były proste. Spodnie
się nosiło tak zwane „dzwony” – takie spodnie z szerokimi nogawkami. Bluzki z
różnymi wzorami były modne.
MG – Czym
różniła się szkoła w tamtych czasach od dzisiejszej? Co powiesz o zachowaniu
nauczycieli?
BD –
Nauczyciel miał prawo nakrzyczeć na ucznia, a nawet i uderzyć, jeżeli uczeń był
niegrzeczny lub przeszkadzał w czasie zajęć. Dziecko nie mogło poskarżyć się w
domu. Dostałoby podwójne lanie. Nauczyciel miał szacunek i autorytet i jeżeli
uderzył ucznia to znaczy, że słusznie. A uczyć się trzeba było i przedtem, i
teraz.
MG – Jak
wyglądały lekcje religii? Wiadomo przecież, że władze próbowały znieść naukę
chrześcijańską, która nie zgadzała się z marksizmem.
BD – Lekcje
religii odbywały się w tak zwanych salkach katechetycznych pod plebania, przy
kościele. Odbywały się tam właśnie dlatego, bo władze zabraniały uczyć tego
przedmiotu w szkołach. Nie wiem jak to było w dużych miastach. Wiele zależało
też od rodziców.
MG – To znaczy?
BD – Na
religię chodziły te dzieci, których rodzice wypisywali na to zgodę.
MG – Ciekawe.
A które ze wspomnień z dzieciństwa związanych z PRL-em najbardziej
zapamiętałaś?
BD - Wakacje
u babci w Krosnowicach na wsi.
MG – Jak
spędzałaś wolny czas w domu albo u babci?
BD –
Chodziłam nad rzekę, po łące, po skałach, bo Krosnowice to w górach były. Było
dużo dyskotek, spotkań z przyjaciółmi. Były różne gry i zabawy na dworze. Nie
było komputerów i nie siedziało się w domu tylko na świeżym powietrzu.
MG - Jak wyglądały warunki mieszkalne? Podobno
bloki miały cienkie ściany.
BD – Tak mówili… Fakt, że można było słyszeć głośne
rozmowy i kłótnie sąsiadów. Ja nie mieszkałam w bloku tylko w starej kamienicy,
a tam nie było nic słychać. No chyba, że ktoś głośno krzyczał [śmiech].
MG – To ci
się babciu poszczęściło. A teraz ostatnie pytanie. Czy życie w PRL-u uniemożliwiło Ci spełnienie Twoich
marzeń i planów na przyszłość?
BD – Co pytanie to trudniejsze [śmiech]. Myślę, że
nasza przyszłość zależy wyłącznie od nas samych. W tamtych czasach faktycznie
było trudniej. Zależało też od majętności rodziców, by dzieci mogły się dalej
kształcić i studiować. Urodziłam się w 1964 roku, więc dla mnie lata PRL-u to
przede wszystkim lata nauki i pracy. Wtedy to już nawet mamą trójki dzieci
byłam. Jestem zadowolona z tego co osiągnęłam, a czasy PRL-u będę miło
wspominać
MG – Bardzo
się cieszę. Miło słyszeć, że miało się takie pełne radości dzieciństwo. Bardzo
dziękuje za rozmowę oraz za poświęcony czas.
Wywiad z Babcią Dorotą przeprowadzała Marika
Gieracz